Świecenie jajka jest dla wielu ważniejsze od Eucharystii. W czasie kolędy, gdy rozmawiałem o uczestnictwie w niedzielnej Mszy świętej, mój rozmówca, który przyznał się do tego, że nie chodzi w niedzielę na Mszę świętą, swoją przynależność do Kościoła wiązał z dbałością o święconkę w Wielką Sobotę: „proszę księdza ja na mszę w niedzielę nie chodzę, ale święconki to ja pilnuję, bez święconki u nas w domu nie ma śniadania wielkanocnego”.
autor: o. Janusz Jędryszek OFM Conv
W pewnej wsi oddalonej od kościoła parafialnego wymówiono pomieszczenia do odprawiania niedzielnej Mszy świętej. Tamtejsi duszpasterze franciszkanie postanowili, że w Wielką Sobotę nie będzie tam święcenia pokarmów. Delegacja mieszkańców tej wsi udała się do kurii biskupiej w obronie święconki. Duszpasterze zostali przymuszeni, żeby tam poświęcić pokarmy. Jak podaje ks. Tadeusz Miłek w artykule „Wyznawcy święconego jajka” (Przewodnik Katolicki nr 13 z 28 marca 2010 s. 43) „Młody człowiek, kandydat na chrzestnego, pytany co go łączy z Kościołem odpowiedział bez wahania: w każdą Wielką Sobotę przychodzę z koszyczkiem”.
Próbowałem w parafii zminimalizować rangę święconki w kościele na rzecz błogosławieństwa pokarmów przy stole świątecznym w domu przez ojca rodziny. Stoły na święconkę wyniosłem na plac przy kościele, aby tam jedynie wodą święconą kropił kleryk. Niektórzy oburzeni parafianie przychodzili z pretensjami, jak mogłem taką ważną ceremonię religijną Wielkiej Soboty wyrzucić ze świątyni.
W Wielką Sobotę w naszych kościołach tak, jak w kuchni lub zakładzie gastronomicznym pachnie czosnkiem, chrzanem, białą kiełbasą i wędzonką, a przecież to ma być dzień największego postu – Postu Paschalnego.
Gdy pierwszy raz uczestniczyłem w paschalnym, nocnym czuwaniu w cerkwi prawosławnej w Słupsku, byłem bardzo zdziwiony, gdy ksiądz nie pozwolił wnieść do cerkwi koszyczków z pokarmami tylko po zakończeniu liturgii święcił pokarmy na zewnątrz cerkwi. Gdy zapytałem dlaczego tak jest u nich, odpowiedział że to jest zwyczaj starochrześcijański, aby czasem ktoś nie wniósł do kościoła mięsa ofiarowanego bożkom.
Zdaje się, że w dzisiejszych czasach zwyczaj święcenia pokarmów stał się elementem tradycji, ale już świeckiej. Podobny niepokój budzi we mnie łamanie się opłatkiem poza wieczerzą wigilijną w rodzinach. Świecka tradycja przejmuje ten zwyczaj i wypacza jego głęboki chrześcijański sens. Zapanowała przedziwna moda „objadania się opłatkiem” na wiele dni przed wigilią w szkołach, zakładach pracy. Swoistym kuriozum jest zwyczaj w pewnym mieście, na kilka dni przed wigilią, tzw. „wigilia miejska” na głównym placu przy udziale biskupa, władz miasta i mieszkańców, co całkowicie niszczy charakter oczekiwania adwentowego na Święta Narodzenia Pańskiego. Jeżeli na wiele dni przed świętami śpiewa się kolędy, łamie się opłatkiem co wtedy będzie istotą wieczerzy wigilijnej w domach?
Uważam, że duszpasterze powinni powstrzymać tę dziwną praktykę opłatkomanii.
Misterium Paschalne Jezusa Chrystusa zostało przesłonięte przez kolorowe jajeczka, cukrowe baranki i czekoladowe zajączki. To nie tylko efekt laickich mediów, aby święta Wielkanocne zredukować do tego, ale przede wszystkim wina naszego duszpasterstwa. Mentalność supermarketów wchodzi do naszych kościołów. Wierni nasi oczekują wszystkiego od razu przy jednym wejściu do kościoła. Wszystko w domu już przygotowane: jeszcze święconka, a przy okazji spowiedź i jeszcze zaliczyć grób Pański, a może jeszcze z kancelarii odebrać karteczkę do chrztu lub ślubu.
Jestem zaniepokojony wprowadzoną praktyką całonocnych spowiedzi w Wielkim Tygodniu. Przypominam braciom duszpasterzom, że czterdziestodniowe przygotowanie do Świąt Wielkanocnych kończy się przed Niedzielą Palmową. Wyraźnie o tym mówi wprowadzenie Mszału Rzymskiego do obrzędu poświęcenia palm przed procesją „Drodzy bracia i siostry, przez czterdzieści dni przygotowaliśmy nasze serca przez modlitwę, pokutę i uczynki chrześcijańskiej miłości. W dniu dzisiejszym gromadzimy się aby z całym Kościołem rozpocząć obchód Misterium Paschalnego”.
Jeżeli nie przywrócimy właściwego charakteru Wielkiej Sobocie, a jako duszpasterze będziemy tego dnia biegać z kropidłem po wsiach i między stołami ustawionymi w kościołach a konfesjonałami, przy których ustawiają się długie kolejki nie będziemy też mogli sami właściwie przeżywać i celebrować najważniejszej liturgii w ciągu roku, jaką jest Liturgia Wigilii Paschalnej.
Tak jak w pewnej parafii Wspólnota Neokatechumenalna prosiła swego proboszcza, aby
z nią czuwał na liturgii w tę noc, a on w swoistej gorliwości odpowiedział, że może w każdą noc w ciągu roku czuwać, ale w tę noc musi iść spać, aby być wypoczętym rano na rezurekcję!!!
Część II
Ewangelie zgodnie mówią, że po śmierci Jezusa nastał szabat „aby zatem ciała nie pozostawały na krzyżu w szabat – ów bowiem dzień szabatu był wielkim świętem – Żydzi prosili Piłata, aby ukrzyżowanym połamano golenie i usunięto ich ciała” (J 19,31).
„Były przy tym niewiasty, które z nim przyszły z Galilei. Obejrzały grób i w jaki sposób zostało złożone ciało Jezusa. Po powrocie przygotowały wonności i olejki; lecz zgodnie
z przykazaniem zachowały spoczynek szabatu” (Łk 23,55-56).
Sam Jezus, który powiedział: „Nie sądźcie, że przyszedłem znieść prawo, albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić” (Mt 5,17) wchodzi w odpoczynek szabatu po trudzie swojej męki. Tak jak stwórca siódmego dnia odpoczął po trudzie stwarzania, tak Jezus Chrystus odpoczął po dokonanym dziele zbawienia. Wielka Sobota ma zatem charakter szczególnego szabatu, który należy odkryć, dowartościować i właściwie go przeżywać. Ojcowie kościoła grób Jezusa nazywają łożnicą, czyli sypialnią, w której On odpoczął jak wojownik po trudzie wojowania. Jezus zwyciężył na rydwanie krzyża, a teraz jako zwycięski odpoczywa, a nie umarły złożony w grobie. Ewangelie mówią, że to był grób nowy tzn. nikt przed Nim nie został tam pochowany i żadne ciało ludzkie nie uległo rozkładowi. Słusznie to miejsce zasługuje na miano łożnicy, a nie grobu.
Spójrzmy jak ojcowie kościoła odczytują tajemnicę Wielkiej Soboty „Dziś grób zamyka tego, który w swej dłoni obejmuje to, co stworzone. Kamień zakrywa tego, który odkrywa niebo swą mocą. Śpi życie, drży otchłań i Adam zostaje uwolniony z więzów. Chwała Twojemu planowi zbawienia (ekonomii). Dzięki niej wszystko wypełniwszy, dałeś nam wieczną sobotę – Twoje najświętsze zmartwychwstanie spośród umarłych. Jakież to widowisko kontemplujemy, jakiż to dziś odpoczynek! Po wypełnieniu planu zbawienia (ekonomii) przez mękę, Król wieków obchodzi sobotę w grobie, nam zaś ofiaruje nową sobotę. Do Niego wołamy: Powstań o Boże
i osądź ziemię, do Ty sądzisz na wieki, Ty którego miłosierdzie jest nieskończenie ogromne. Chodźcie, oglądajmy Życie nasze spoczywające w grobie, aby ożywić zmarłych, którzy spoczywają w grobach. Chodźcie oglądajcie odrośl Judy, Tego który śpi. Wołajmy do Niego
z Prorokiem: Leżysz i śpisz jak lew. Któż Cię zbudzi, o Królu? Powstań swą mocą. Ty, który dobrowolnie dałeś za nas siebie samego. Panie Chwała Tobie!
Józef poprosił o ciało Jezusa i złożył je w nowym grobie. Zaiste miał wyjść z grobu jak z łożnicy. Chwała Tobie, który złamałeś potęgę śmierci. Chwała Tobie, który otwarłeś ludziom bramy raju! Wielki Mojżesz określił mistycznie dzień dzisiejszy mówiąc: I Bóg błogosławił siódmy dzień. To właśnie owa błogosławiona sobota, to właśnie jest dzień odpoczynku, w którym Syn Jednorodzony Boga odpoczął od wszystkich dzieł, sprawując swoją sobotę w ciele przez swój plan zbawienia (ekonomię), który Go doprowadził do śmierci i wracając znowu do tego, czym stał się przez zmartwychwstanie, dał nam życie wiecznie”. „Nie na darmo mówi jeden z ewangelistów, iż był to grób nowy (J 19,41), inny, że był to grób Józefa (Mt 27,57). Nie ma więc Chrystus swego grobu, albowiem grób tym się przygotowuje, którzy podlegają prawu śmierci. Nie ma grobu zwycięzca śmierci. Co bowiem może mieć wspólnego Bóg z grobem? Zresztą i Eklezjastes mówi o tym, który rozmyśla o dobru: „I nie będzie miał pogrzebu” (Syr 6,3).
Śmierć Chrystusa miała w sobie coś szczególnego, różnego od śmierci wszystkich, toteż nie jest pochowany razem z innymi, lecz jest sam złożony w grobie. Wcielenie bowiem Pana upodobniło Go we wszystkim do ludzi, jednakże niepodobieństwa co do natury: jest podobieństwo w narodzeniu z Dziewicy, lecz nie ma podobieństwa co do sposobu poczęcia. Uzdrawiał chorych, lecz mocą rozkazu; Jan chrzcił wodą, On – duchem. A więc i śmierć Chrystusa jest wspólna co do natury ciała, odrębna według jej mocy. Kim zaś jest Józef, w którego grobie złożono Pana? Oczywiście, jest sprawiedliwy. Słusznie więc złożono Chrystusa w grobie sprawiedliwego, aby syn człowieczy miał gdzie głowę skłonić (Łk 9,58) i w mieszkaniu sprawiedliwego spocząć…” (wyd. ATK Warszawa).
„Dzisiaj panuje na ziemi głęboka cisza. Głęboka cisza i samotność. Wielka cisza bo śpi Król. Ziemia zadrżała i spoczęła, albowiem Bóg Wcielony zasnął ( Starożytna homilii O wielkim i świętym szabacie z godziny czytań Wielkiej Soboty). W Kościele w Wielką Sobotę nic się nie dzieje. Nie jest to dzień smutku i żałoby. Trwa szabat – panuje cisza i milczenie. Poza Liturgią Godzin nie ma tego dnia żadnej innej liturgii!!! Liturgia Wigilii Paschalnej rozpocznie się dopiero po zachodzie słońca, gdy minie Wielki Szabat. W wielką sobotę chrześcijanie pochodzący z pogan zachowują prawo spoczynku szabatowego. Kościół w tym dniu trwa u boku spoczywającego Pana. Na wzór zakonów kontemplacyjnych i klauzurowych chrześcijanie nie podejmują żadnych akcji duszpastersko – ewangelizacyjnych czy charytatywnych, ale jedynie trwają na w ciszy na modlitwie i kontemplacji.
Część III: Wielka Sobota – Dniem „bezsilności” i milczenia Boga i Jego ukrycia
Wielka Sobota może i powinna nam pomóc odkryć prawdę o ukryciu Boga, jego milczeniu i „bezsilności”. Ukrycie Boga i jego milczenie wpisane jest w naszą wiarę, tak jak wiarę Abrahama, Hioba, wiarę Maryi, wiarę błogosławionej Matki Teresy z Kalkuty, a przede wszystkim wiarę Jezusa z Nazaretu. Jezus w rozmowie z Apostołami kilka godzin przed męką wzywa do odwagi: „niech się nie trwoży serce wasze ani się lęka” (J 14,27). Ale sam potem wchodząc do ogrodu oliwnego przeżywa chwile osamotnienia, a z wysokości krzyża doświadczając totalnego opuszczenia i ukrycia Boga woła: „Boże mój, Boże czemuś mnie opuścił” (Mt 27,46). Podobne osamotnienie, milczenie Boga i jego „bezsilność” wpisane jest w nasze doświadczenie wiary. Ono ją oczyszcza i wydoskonala.
Tę tajemnicę Wielkiej Soboty odsłonił Benedykt XVI w swoim rozważaniu 2 maja tego roku przed Całunem Turyńskim „Całun jest ikoną Wielkiej Soboty, która jest dniem ukrycia Boga. Ukrycie Boga jest częścią duchowości współczesnego człowieka, w sposób egzystencjalny, prawie nieświadomy, niczym wciąż rosnąca w sercu pustka… Jezus Chrystus pozostając w śmierci, przekroczył bramę owej ostatecznej samotności, by poprowadzić przez nią wraz ze sobą także nas. I tak miłość dotarła do „piekieł”: nawet w całkowitym mroku ludzkiej samotności możemy usłyszeć głos, który nas woła i znaleźć dłoń która nas podnosi i wyprowadza na zewnątrz” (Gość Niedzielny nr 18 z 9 maja 2010 str. 7).
Wielka Sobota, a więc dzień po śmierci Jezusa musi być areligijny czyli dzień samej wiary. Jak mówi ksiądz T. Halik w „Co nie jest chwiejne jest nietrwałe”: „Stojąc przed bramą śmierci, stoimy w obliczu tajemnicy, dalej prowadzi już tylko droga wiary. Poza bramę śmierci może zajrzeć tylko wiara” (wyd. WAM Kraków 2006 str. 223).
Część IV: Wielka Sobota – Dniem Zstąpienia do piekieł
Wiara Ojców Kościoła odkrywa tajemnicę zstąpienia Jezusa do otchłani. Ojcowie Kościoła mówią, że Jezus po swojej śmierci ciałem spoczął w grobie, ale duchem zstąpił do piekieł (otchłani) „Jezus poszedł szukać pierwszego człowieka jak zbłąkaną owcę. Zechciał nawiedzić tych, którzy siedzieli w ciemności i cieniu śmierci. Poszedł Bóg – Syn Boży, wybawić od cierpień więźniów Adama i Ewę. Wszedł Pan do nich trzymając w ręku zwycięski oręż krzyża” ( Ze starożytnej homilii o wielkim świętym szabacie. Godzina czytań z Wielkiej Soboty).
Kościoły Wschodnie nie ukazują w ikonach Chrystusa złożonego w grobie jedynie ikony z martwym ciałem Jego (płaszczennica). Za to w ikonie „Zstąpienia do otchłani” odsłaniają tajemnicę wiary dotyczącą tego czym była śmierć Jezusa dla umarłych. W centrum tej ikony znajduje się duży okrąg lub owal, przyjmujący czasem kształt płomienia. Przecinają go
i rozchodzą się od niego promienie – to sfera boskiego Ducha. Na tym tle jawi się Jezus Chrystus, odziany w jasną, świetlistą szatę. Podaje on ręce wychodzącym z grobu Adamowi
i Ewie.
Dokładną teologię ikony Zstąpienia podaje Maciej Bielawski w książce „Blask ikon”
„W ikonie Zstąpienia zbiegają się wszystkie prawdy chrześcijaństwa. Najłatwiej je zrozumieć, rozciągając ponad kolorami i formami opowieść, którą w przeróżnych wersjach znaleźć można w wypowiedziach Ojców Kościoła, tekstach liturgicznych, teologicznych traktatach, katechezach. U podstaw każdej ikony stoi bowiem jakaś opowieść. Ikona mówi, lecz by lepiej ją zrozumieć, trzeba sięgnąć także po opowieść.
Rozwijając ową opowieść zacząć należy od tego, że Bóg stworzył niebo i ziemię, świat duchowy i materialny. Potem na przecięciu tych światów uczynił człowieka. Niektórzy mówią, że człowiek pojawił się jako doskonała synteza ducha oraz materii i dlatego właśnie aniołowie mieli mu służyć. Gdy z powodu zazdrości i pychy odmówili, doszło do buntu, upadku i rozbicia. Inni z kolei twierdzą, że człowiek został stworzony, by zająć miejsce zbuntowanych i upadłych duchów. Jedna rzecz w każdym razie pozostaje pewna: człowiek znalazł się w dramatycznym położeniu między Bogiem i Złym. Zły zaś pozazdrościł człowiekowi szczęścia, wybrania
i bliskości z Bogiem i uwiódł człowieka, uprowadził go ze sfery Bożego światła w cień ułudy.
Zatruł jego naturę i nakłonił do grzechu. Człowiek znalazł się w konflikcie z samym sobą,
z Bogiem, z innymi ludźmi. Bóg może mógłby nawet mu przebaczyć, lecz Zazdrosny Oskarżyciel zaczął prowadzić księgę z wykazem ludzkich grzechów, udowadniając nieustannie Stwórcy, iż człowiek nie jest godzien jego miłości. Następujące po sobie ludzkie pokolenia zamiast w sferę Bożego Światła wędrowały w ciemności Otchłani bez wyjścia. W tych głębinach przechowywany był nieszczęsny zwój ze spisem ludzkich win. Ciemność Otchłani rzucała złowrogi cień na ludzkie dzieje i serca, tak głęboki, że na ziemi dochodziło do „całkowitego zaciemnienia” obecności Boga. Człowiek zapomniał o swoim stwórcy i przestał mu ufać. Zły tryumfował.
Bóg jednak postanowił doprowadzić do tego, by człowiek był przy nim i by aniołowie mu służyli. Jak jednak można było tego dokonać, skoro ludzie rodzili się zatruci grzechem, ze skłonnością do nieposłuszeństwa? Gdy grzeszyli, Zły natychmiast zapisywał ich winy i brał ich w posiadanie. Po śmierci oskarżał ich przed Stwórcą i sprowadzał do Otchłani. Stwórca stanął przed problemem, nie mniejszym niż samo stworzenie. Jak być bardziej przebiegłym od Przebiegłego Oskarżyciela? Jak bez niszczenia wszystkiego – wszystko odnowić?
Bóg ponownie schylił się ku ziemi i oczyścił małą cząstkę stworzenia – była to młoda kobieta z zapomnianego miasteczka na prowincji rzymskiego Imperium. Na imię miała Maria,
a miasteczko nazywało się Nazaret. By ukryć jeszcze bardziej cały zamysł, sprawił, by kobieta pozostała Dziewicą, a jednocześnie stała się Matką. Zły o całej sprawie zorientował się za późno. Gdy urodziło się dziecko, w porywie gniewu usiłował je zabić rękami siepaczy Heroda. Kiedy mu się nie udało, zaniechał dalszych działań, uważając, że Kobieta i Dziecko nie mogą zmienić istoty stworzenia i dziejów.
Odstąpił od nich – jednak tylko do czasu. Chłopiec – noszący imię Jezus – dorósł, jego dobre czyny stały się jawne, serce było odporne na pokusy, a nauka pełna mocy i popierana cudami. Zdawał się on kroczyć po ziemi w całkowitej niewinności, służąc jedynie Bogu. Coraz więcej ludzi podążało za Nim i za Jego nauką – podziwiali Go nawet aniołowie. Gdy Jezus zaczął wskrzeszać zmarłych, Zły zrozumiał, że jego władza jest zagrożona. Zorganizował pełen zamieszania, lecz sprawnie przeprowadzony proces i wyrok, w wyniku których Jezus został zamordowany. Była to zbrodnia doskonała: zanim zorientowano się w sytuacji, ten niewinny Człowiek już nie żył i nie było nawet wiadomo, kto tego dokonał – wszystko rozegrało się między Piłatem, Annaszem, Kajfaszem, żydowskim tłumem i rzymskimi żołnierzami.
Zły tryumfował. W chwili śmierci Jezusa zapanowała ciemność, nie ocalił go ani żaden człowiek, ani żaden anioł. Wydawało się, iż zapomniał o nim nawet Bóg. Przeznaczeniem Jezusa, jak wszystkich innych ludzi, była Otchłań, dokąd Zły bez najmniejszego wahania Go sprowadził. Upojony zwycięstwem, nie zorientował się, że nie może Go tam zatrzymać – Jezus był bowiem bez grzechu i nie było Jego win na zwoju. Zły nie posiadał nad nim władzy. Gdy Jezus zstąpił do Otchłani, obezwładnił Złego, zabrał zwój z zapisanymi winami ludzi, wyważył wrota Otchłani i wyszedł, wyprowadzając z sobą Adama, Ewę i wielu, którzy mimo pobytu
w Otchłani nie utracili do końca nadziei. Kiedy na skutek protestów Oskarżyciela Ojciec zapytał: „Co czynisz, Synu? Oni są winni!”, Jezus pokazał zwój, przebity bok i powiedział: „Nabyłem ów zwój i zapisane w nim winy za cenę mojej krwi. Oskarżyciel nie ma dowodów na to, by tych ludzi trzymać w Otchłani. Ojcze, przebacz im w Moje Imię”. Ojciec nie był w stanie oprzeć się takiej cenie. Wybaczył. Dzięki Jezusowi ludzie odzyskali drogę do Boga, a Otchłań straciła nad nimi moc” (wyd. Domini, Kraków 2005 str. 96-99).
Część V: Co z tą święconką?
Misterium Paschalne Jezusa Chrystusa, a więc Jego śmierć, złożenie do grobu
i zmartwychwstanie, nie może być przesłonięte przez święcenie pokarmów w Wielką Sobotę. Błogosławienie pokarmów i wspólnotowe ich spożywanie ma mieć miejsce po skończonej Wigilii Paschalnej, a błogosławieństwo pokarmów powinien dokonać w miejscu ich spożywania a więc przy stole świątecznym przełożony wspólnoty, a w rodzinie ojciec. Błogosławieństwo
i świąteczny charakter posiłku odnajdzie też jedynie swój głęboki sens przy równoczesnym odkryciu właściwego znaczenia postu. Należy na nowo odkryć znaczenie postu paschalnego
w Wielką Sobotę, którego się już powszechnie nie praktykuje, a o który upominał się sam Jezus: „przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego i wtedy, w owe dni, będą pościli” (Łk 5,33).
W pierwszych wiekach, gdy obowiązywał post paschalny w Wielką Sobotę, od którego nie mogło być dyspensy, wierni przynosili pokarmy na wspólną agapę, którą spożywali we wspólnocie po paschalnym czuwaniu. Przynoszono więc pokarmy dla wspólnego spożywania,
a nie dla siebie i nie po to żeby po błogosławieństwie zabrać ze sobą do domu. Z czasem gdy zanikła nocna Wigilia Paschalna, a antycypowano ją w Wielką Sobotę rano, błogosławieństwo pokarmów miało miejsce w Wielką Sobotę przed południem, po ówczesnej liturgii Wigilii Paschalnej. Gdy przywrócono Wigilii Paschalnej właściwy czas jej celebrowania w nocy, jako kuriozum w naszym polskim zwyczaju, święcenie pokarmów pozostało nadal w sobotnie przedpołudnie. I tak jak w swoim czasie liturgia Wigilii Paschalnej wróciła na swoje właściwe miejsce, tak i wysiłkiem duszpasterzy święconka powinna wrócić tez na swoje właściwe jej miejsce, czyli po Wielkiej Nocy.
Jako ciekawostkę podaję fakt, że na Pomorzu ( na Kociewiu, Kaszubach w Borach i na Krajnie) nie znano do lat 60 – tych dwudziestego wieku święconki w obecnym jej charakterze. Pani Maria Ollick w książce „Od Adwentu do Adwentu” opisuje jak wyglądała na tych terenach święconka „W domu stół biało nakryty, na środku wazon z baziami i gałązkami rozkwitającej brzozy. Po bokach półmiski z gotowaną, szynką udekorowaną goździkami i obłożoną wędzoną kiełbasą polską. Na innym półmisku kiełbasa biała, gotowana z kwaśną kapustą, potem jajka białe i kolorowe gotowane…
Nim wszyscy zasiedli do stołu, mamusia brała gałązkę barwinku umoczyła ją w święconej wodzie na talerzu, pokropiła wszystkie dary i zmówiła króciutką modlitewkę. I dopiero kiedy mamusia życzyła wszystkim zdrowych i wesołych świąt oraz smacznego jajka, goście, cała rodzina zasiadała do stołu” (wyd. Region Gdynia 2009 str. 99 ).
Z moich lat dziecinnych pamiętam jak w parafii Zblewo na Kociewiu wierni musieli słuchać połajanek księdza proboszcza, który nie pochodził z Pomorza, za to że nie przynoszą koszyczków z pokarmami do poświęcenia w kościele: „Pokarmy wielkanocne ma święcić ksiądz w kościele, a nie baba w domu”. Jestem dumny jako Kociewiak, że to zdrowe wyczucie gdzie, kiedy i przez kogo mają być błogosławione pokarmy wielkanocne zachował się w moim regionie jak najdłużej.
Część VI: Zasady i wskazania Kościoła
Dyrektorium o pobożności ludowej i liturgii Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów w pkt. 146 jasno stanowi „Pobożność ludowa nie może pozostać obojętna na szczególny charakter Wielkiej Soboty. Jednak zwyczaje i świąteczne tradycje związane z tym dniem, gdy dawniej antycypowano celebrację paschalną, powinny mieć miejsce w nocy i w dniu Paschy”. Dalej w pkt. 150 „Wśród nabożeństw związanych z wydarzeniem Paschy znajduje się tradycyjne błogosławieństwo jajek, jako symbolu życia, oraz błogosławieństwo rodzinnego stołu. To ostatnie które w licznych chrześcijańskich rodzinach jest praktyką codzienną i godną polecenia, nabiera szczególnego znaczenia w dniu Paschy przez pokropienie pokarmów wodą pobłogosławioną w Wigilię Paschalną oraz błogosławieństwo stołu przez ojca rodziny lub jednego z jej członków”.
Z przykrością stwierdzam, że prawie we wszystkich agendach i obrzędach błogosławieństw wydanych w Polsce jest wyraźny brak zgodności z wytycznymi wyżej wymienionego Dyrektorium Kongregacji ds. Kultu Bożego (zobacz chociażby „Obrzęd błogosławieństw” tom II Katowice 2004).
Na Kaszubach, w Szymbarku został postawiony dom „do góry nogami” czyli dachem do ziemi, jako protest przeciwko temu co niewłaściwe i wywrócone w naszej ojczyźnie. Mam wrażenie, że wiele spraw w naszym Kościele nad Wisłą jest wywrócone „do góry nogami”. Na koniec mam jeszcze jedno pytanie do „obrońców święconki” w Wielką Sobotę – skąd wziąć wodę święconą do pokropienia, skoro dopiero będzie błogosławieństwo wody w czasie liturgii Wigilii Paschalnej? Wcześniejsze zapasy wody święconej należało usunąć przed Triduum Paschalnym.
–
o. Janusz Jędryszek OFM Conv